Tą rzeką chyba nikt wcześniej nie płynął. Na początku marca 2020 r. zdecydowaliśmy się zrobić małą eksplorację Bobrówki, prawego dopływu Bzury. Wystartowaliśmy przy zalewie Rydwan. Niestety okazało się, że stan wody tej wiosny jest dość niski i ciężko było się przebijać przez pierwsze 2 kilometry. Chyba dużą część wody zatrzymują lokalne stawy, ponieważ inne rzeki w okolicy sprawiały wrażenie zasobniejszych w wodę. Za Rydwanem rzeka skręca w lewo i tak płynie prosto zupełnie uregulowanym korytem. Szału nie ma. Jedyne co ciekawe, to małe prożki co jakiś czas. Łącznie jest ich na Bobrówce cztery.

Przed lasem w okolicy Lisiewic rzeka zyskuje kolejne dopływy i stan wody poprawia się. Najwięcej wody dostarcza Zimna Woda, wpadająca tuż przed mostem na drodze nr 703. Tuż za mostem kamienna figura św. Jana Nepomucena. Dalej Bobrówka płynie przy Mystkowicach i wyprostowuje swoje koryto na wschód. I tak, niemal bez zmiany przez kolejne 9 km. Na szczęście nie wygląda to tak źle, jak na mapie, bo rzeka trochę meandruje. Za mostem w Ostrowie jest nawet krótki dziki odcinek z pojedynczą zwałką.



Najtrudniejszy do przejścia pod jest jednak wredny drewniany mostek za Otolicami. Od spodu wystają dziesiątki gwoździ. Z tego miejsca widać już wieże kolegiaty w Łowiczu. Zaraz potem Bobrówka skręca na północny wschód, a jej koryto zwęża się. Pod sam koniec przepływa się długim, zniżającym się upustem i ląduje się na Bzurze. Ta rzeka to już autostrada i można się rozpędzić. Po kilkunastu minutach lądujemy na plaży w Łowiczu, gdzie kończymy spływ. Bobrówka to jedna z mniej ciekawych rzek, jakie mieliśmy okazję eksplorować w okolicach Warszawy, jednak z racji przepłynięcia już prawie wszystkich innych, warto wybrać się także i tu.
Polecamy naszą książkę o dopływach Bzury oraz przewodnik kajakowy po okolicach Warszawy: