Przed wydaniem przewodnika kajakowego po Świdrze i Mieni postanowiliśmy zweryfikować kilometraż drugiej z wymienionych na odcinku górnym. Wiadomo, że Mienia jest największym i właściwie jedynym dużym dopływem Świdra, o długości ocenianej na ok. 40 km, ale w rzeczywistości wynoszącej 51 km. Bo my przepłynęliśmy Mienią łącznie ponad 42 km i to nie od źródeł… Rzeka znana jest z dość dużego spadku i całego wachlarza przeszkód: progów, tam bobrowych, zwałek maści wszelakiej, trzcin, kamieni, płycizn, itp. itd. Kto przepłynie Mienię może nie bać się żadnej innej rzeki na Mazowszu i w ogóle na Niżu Polskim. Nam górna Mienia dała niezły wycisk…

Postanowiliśmy zacząć nieco wyżej niż grupy, które spływały Mienią dotychczas i zobaczyć połączenie Mieni (płynącej z okolic Nowego Jędrzejowa z dopływem z Mrozów. Zaczęliśmy więc we wsi Mienia na Mieni, która miała w tym miejscu 1,5 m szerokości, a po bokach rósł szpaler drzew. Wiosłować się nie dało. Płytko, tylko odpychanie od brzegu. Po tym można stwierdzić, że wyżej, a nawet tu gdzie my, nie ma sensu płynąć. Po 300 m walki dopłynęliśmy do większego dopływu z Mrozów. Rzeczki połączyły się, tworząc szeroką na 3 m Mienię, niestety bardzo płytką. Zaraz za połączeniem czekały na nas dwa betonowe progi obudowane trylinką oraz walka z płyciznami.

Niestety, koryto Mieni jest na tym odcinku odgórnie ustalone na szerokość 3-3,5 m (uregulowane), a wody nie ma zazwyczaj tyle, żeby je całe zapełnić wodą o solidnej głębokości. Za kolejnym mostem we wsi Mienia oraz mostem bocznicy kolejowej do lotniska w Mińsku Mazowieckim Mienia przyjmuje kolejne spore dopływy i sytuacja poprawia się. Niestety, przeszkadzają małe i duże głazy w nurcie, których jest tu pełno jak na jakiejś pomorskiej czy mazurskiej rzece.

Z czasem pojawiają się także kolejne progi. Zwykle niewysokie – do pół metra. Ale na każdym przyłoży się kajakiem w beton. Mienia cały czas płynie wzdłuż torów. Ładny jest odcinek w lasku za Wiciejowem – w pobliżu żeremia bobrów. Za mostem kolejowym jest odcinek 150 m o trzech progach po pół metra każdy. Ciekawe, jaki byłby tu spadek rzeki bez regulacji i progów… Na wysokości Barczącej zaczynają się uciążliwe niskie dzikie kładki, najczęściej z betonowych słupów. Do młyna w Wiktorowie płynie się jednak dość sprawnie. Przenosimy kajaki prawą stroną przy wysokiej skarpie. Dalej odcinek jest już bardziej kręty, znacznie bardziej zwałkowy i, niestety, płytki. Tempo spada z każdym metrem, a to już godzina 15.

Około godziny później meldujemy się przy siatce na początku zbiornika w Mariance. Przepływamy przez dziurę w siatce i podążamy zarośniętym trzcinami i brzozami (!) zbiornikiem, który wygląda na opuszczony. Przy tamie znajduje się ładny dworek. Przenosimy kajaki dalej i podejmujemy walkę z płytką zwałkową rzeką w wąwozie. Zostało jeszcze niecałe 2 godziny widnego.

Rzeka robi się coraz bardziej zawalona. W dodatku – niektórych zwałek nie da się przejść i dobrze byłoby wyjść na brzeg. Ale przeszkadzają w tym strome brzegi wąwozu. Walczymy więc, jak możemy. W dodatku przy jednej prostej zwałce pojawia się nieoczekiwana kabina przez nieuwagę. Epicentrum zwałki jest przed i za mostem we wsi Tartak, gdzie jesteśmy już po 17 i mocno się ściemnia. Na szczęście za Tartakiem jest już łatwiej: rzeka w lesie oczyszczona jest ze zwałek, a potem, tuż przed mostem kolejowym zaczyna się prosty uregulowany odcinek. Niestety nie jest on głębszy niż wcześniejsze fragmenty rzeki. Wracają progi, które są tutaj wyższe (do 70 cm) i dość gęsto ustawione. Ze względu na porę skaczemy wszystkie mimo przywalania rufą kajaka w beton za progiem. Przepływamy pod mostem kolejowym, a następnie pod mostem drogi nr 50. Rzeka robi się wyraźnie głębsza, po prawej mijamy ujście zasobnej w wodę rzeczki Srebrnej płynącej przez Mińsk Mazowiecki. Skaczemy wysoki na 80 cm próg (za nim płytki beton!) i meldujemy się po 18:30 po ciemku już, przy aucie.

Łącznie przepłynęliśmy 17,6 km w 6:30 h, co daje 2,8 km/h. Przerwy trwały łącznie może ze 20 min, także tempo spływu górną Mienią można określić na 3 km/h. Rzeka miejscami okazała się bardzo uciążliwa, w czym pomagała także stosunkowo mała głębokość. Odcinek do Podrudzia polecamy tylko miłośnikom różnorodnej zwałki w dużych ilościach. Odcinek poniżej Podrudzia jest już znacznie łatwiejszy, choć ma również dużo progów. Odcinek górny oceniamy na ZWB, U4-U5, *-**.