Nie słyszeliśmy, żeby ktoś wcześniej pływał tym odcinkiem rzeki Orzyc. Tymbardziej trzeba było się tu wybrać i go zbadać. Zwłaszcza, że jest on zadziwiająco obfity w wodę.
Na pytanie, dlaczego nikt tu nie pływa, odpowiada geografia górnego biegu rzeki Orzyc: w pobliżu nic nie ma. Jest to pogranicze województwa mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego, ponad 130 km od Warszawy, daleko także do Olsztyna i Mazur. Brak większych ośrodków miejskich. Wielkie łąki i całkiem wysokie wzgórza. Znajdują się tu jedne z ciekawszych na Mazowszu wzgórz morenowych – Dębowe Góry, o wysokości do 236 m n.p.m., które Orzyc opływa z trzech stron: od zachodu, północy i wschodu. Ciekawsze jest to, że między korytem Orzyca a szczytem Dębowych Gór jest nieco ponad 100 m różnicy poziomów (!).
Zaczynamy w Janowie, na pierwszym moście. Orzyc jest tu utregulowany i ma formę kanału. Być może kiedyś popłyniemy jeszcze wyżej, ale przydałby się jakiś motorek do kajaka – sądząc z drogi Orzyc jest tam bowiem zupełnie zmeliorowany i wyprostowany. To efekt wielkiej melioracji robionej przed II wojną światową. Piękna bagnista meandrująca rzeka została zamieniona w kanał, „dzięki” czemu przekształcono podmokłe łąki i starorzecza w łąki do wypasu bydła. Tu i ówdzie zachowały się fragmenty starorzecza. Naszym zdaniem Orzyc przed jego skanalizowaniem mógł być jedną z najpiękniejszych rzek Mazowsza, porównywalną z Biebrzą lub Rospudą. To też odpowiedź na pytanie, dlaczego nad rzeką jest tak mało wsi, a te, które są, są odsunięte od niej o przynajmniej 1 kilometr. W czasie regulacji na rzece powstało wiele progów, o których za chwilę.
Janowo jest sporą wsią z dużą ilością drewnianej zabudowy, sprawia wybitnie prowincjonalne wrażenie. Początkowo Orzyc płynie długimi prostymi odcinkami i nie jest zbyt ciekawy. Po niecałych 2 km dopływamy do drugiego mostu w Janowie, za którym jest mały prożek. Rzeka w tym miejscu już trochę kręci, ale nie są to zakręty naturalne. Pojawiają się progi. Kilka pierwszych wygląda podobnie: ok. 80 cm wysokości i dwa wzdłużne betonowe wypusty zaraz za nimi. Trzeba dokładnie celować na sam środek spiętrzenie, jeśli chcemy je zeskoczyć. Najlepiej obejrzeć to na początku z brzegu. Część z naszej ekipy skacze progi, inni wolą obnieść.
Takich progów jest kilka, potem pojawiają się mosty na drogi polne – jeden z nich sprawia wrażenie mostu wojskowego (taki jest np. za Chorzelami na Orzycu). Bez większych problemów dopływamy do Wólki Zdziwójskiej, gdzie jest most, otwarty jaz i gospodarstwo z kurami. Na następnym odcinku niektóre progi są wyższe i trzeba na nich uważać – żaden nie ma jednak powyżej 1 m wysokości. Po lewej stronie pojawiają się lasy. Jeśli mamy progi i małe mostki zaznaczone na mapie, to mniej więcej wiemy, gdzie jesteśmy. Sam teren bowiem nie pozwala się dobrze zorientować – długie mało charakterystyczne odcinki.
Odcinek z lasem na lewym brzegu przed Wasiłami-Zygnami jest całkiem urokliwy. I głęboki. Aż dziw bierze, że nikt tu nie puszcza kajaków i grup zorganizowanych. Dalej charakter rzeki się nie zmienia, ale pojawiają się nowe progi: z trzema wypustami za spiętrzeniem (w tym jednym na środku). Także, już środkiem ich nie spływamy. Progi te nie są zbyt wysokie, ale jak trafimy na wypust, to może być kabina (i jedna rzeczywiście jest). Takich progów są trzy. Najlepiej obejrzeć je z brzegu, a potem obnieść lub dobrze wycelować. Przyda się jedna osoba na lądzie do nawigacji spływających. Za dwoma takimi progami z lewej strony wpada uregulowana Struga Baranowska – duży dopływ górnego Orzyca. Szerokość i głębokość rzeki wyraźnie się zwiększa.
Ostatni odcinek przed Chorzelami jest dość nudnawy. Prosto, wolny nurt, małe prożki i na sam koniec kładka ze słupa betonowego (a jakże!). Ładnie widać kościół w Chorzelach z poziomu rzeki. Kończymy w tym miejscu po przepłynięciu 23,1 km w ciągu około 5 godzin.
Odcinek Orzyca Janowo-Chorzele oceniamy na trudność ZWA (bardzo łatwy), średnio uciążliwy (U3, bardziej uciążliwy, jeśli obnosimy progi) i całkiem malowniczy (**), poza odcinkami w okolicach Janowa i Chorzeli, które są takie sobie (*).
Polecamy nasz przewodnik po rzekach Mazowsza