Parsęta jest szlakiem zarówno znanym, jak i nieznanym. Znanym, bo przecież odbywają się tu słynne maratony. Nieznanym, gdyż nawet w sezonie mało kto odważy się płynąć uciążliwy górny odcinek. Jego uciążliwość nie polega na tym, że jest wyjątkowo męcząco, tylko na tym, że jest dość męcząco, ale przez 60 km – i często brak możliwości ewakuacji z rzeki. Powoduje to, że górna Parsęta jest rzeką dla tzw. „twardzieli”. Poza krótkim odcinkiem w wąwozie za Osówkiem, brak na Parsęcie tego, co lubimy na innych pomorskich rzekach: malowniczej szybkiej rzeki z prostymi przeszkodami.
Z przeszkód słynęła od zawsze także Radew, ale została ona nieco przecięta w górnym odcinku. Nie oznacza to jednak, że jest to rzeła łatwa i przyjemna. Nadal górny odcinek polecamy tylko wprawnym kajakarzom. Natomiast dolnym fragmentem może popłynąć już właściwie każdy.
