W ostatnią sobotę płynęliśmy rzeczkę o wdzięcznej nazwie Zagożdżonka. Jest to ok. 50 km długości rzeka płynąca przez Puszczę Kozienicką. Rzeka ma dość zawiłą historię, którą opisał Marek Mazur w przewodniku Radomka, Mleczna, Pacynka, Zagożdżonka.
Zdecydowaliśmy się na dolny łąkowy odcinek rzeki, który teoretycznie jest łatwiejszy. Startowaliśmy w Kociołkach przy zniszczonym drewnianym moście. Załapaliśmy się jeszcze na kawałek zwałkowego leśnego odcinka, który jednak okazał się dość łatwy. Za mostem na drodze nr 79 atrakcją są trzy niewysokie spławne progi oraz przegląd różnych konstrukcji kładek: ze słupów betonowych, szyn, słupów trakcyjnych itp. Na szczęście wszystkie są zawieszone dość wysoko.
Kociołki się kończą i nagle kończą się również drzewa nad rzeką i wszelkie przeszkody. Rzeka płynie tutaj sztucznym przekopem do dawnej fabryki broni w Kozienicach. Nurt porastają trawy. Krajobraz nie specjalnie ciekawy, sporo słupów wysokiego napięcia. Jeszcze przed Kozienicami zatrzymuje nas metalowa kładka, którą trzeba obnieść. Dalej przepływamy pod wyjątkowo niskim mostem kolejowym i dopływamy do spiętrzenia przy dawnej hamerni. Kajaki można tu przenieść prawą stroną, niezbyt wygodnie, przez drogę. Wodowanie na stromym brzegu, niezbyt przyjemne. Po niecałym kilometrze kolejne spiętrzenie i tym razem przenoska lewą stroną przy wysokiej tamie.
Następny odcinek dość wąski i z szybkim nurtem. Przed parkiem pałacowym zatrzymuje nas siatka, której zadaniem jej łapanie śmieci, aby nie wpłynęły przypadkiem na teren parku. W samym parku Zagożdżonka rozwidla się na trzy koryta, my wybieramy pierwsze z lewej, które płynie koło słynnego pomnika i wyspy z trawą bambusową. Bardzo fajny krótki odcinek.
Za parkiem to już mazowiecki standard: uregulowane koryto, wolny nurt, brak szczególnych atrakcji. Te zaczną się dopiero po ujściu Łachy i Kanału Gniewoszowsko-Kozienickiego. Najpierw przepływamy przez Cudów, gdzie znajduje się kładka zrobiona z ramy starego Jelcza, a obok niej stare rowery wodne (zupełnie nie wiem po co w tym miejscu). Dalej rzeka zarasta trawami i uciążliwość gwałtownie wzrasta. To dawne starorzecze odnogi Wisły. Wygląda to tak: płynie się 100 m, przepycha 30 m. I tak przez kilka kilometrów. Morale siada, zwłaszcza, gdy po dłuższym przepychaniu nie widać dalej wody w rzece. Lepiej robi się gdzieś na wysokości Piotrkowic. Rzeka poszerza się i można normalnie płynąć. Jest coraz szerzej, a nurt coraz wolniejszy. Wkrótce dopływamy do przepustu przed Świerżem Górnym. Tutaj przenosimy kajaki, żeby spłynąć jeszcze ostatni odcinek ujściowy. W ujściu Zagożdżonki parkują stare nieużywane promy. W miejscu ujścia do Wisły kursuje prom, jest stąd także świetny widok na elektrownię Kozienice. Ciekawe klimaty na koniec spływu.
Łącznie przepłynęliśmy 22 km w nieco ponad 5 godzin.
Kilometraż oraz szczegółowy opis rzeki znajdziesz w naszych przewodnikach: